O matko. To, co ja teraz czuję, to klasyczny Jet lag. A zawsze dziwiłam się Marzence, że ona się tak źle czuje, jak powraca z dalekich stron.
Co to Jet lag?
Mniej naukowo, znaczy to, że po dalekiej podróży nie możesz do siebie dojść, bo czujesz się jak kupa. Ot po prostu. Bardziej naukowa definicja poniżej:
Jet lag wywoływany jest przez zaburzenia homeostazy organizmu występujące podczas podróży. Jet lag przejawia się zaburzeniem procesów fizjologicznych zależnych od rytmu okołodobowego oraz zależnych od zmiany dobowego rytmu wydzielania hormonów, przede wszystkim „hormonu snu” – melatoniny i kortyzolu. (źródło)
U mnie się chyba wszystko zaburzyło. Ja się też źle czuję. Bardzo. Pewnie dziwisz się, co ta Witkiewicz wypisuje, wróciła z Kaszub i ma Jet lag. O tym za chwilę:)
Ja wiem tyle, że wysłałam dzieci do szkoły i mam wrażenie, że mam niemal wszystkie klasyczne objawy tego ustrojstwa.
- niemożność skupienia uwagi,
- zmęczenie
- zaburzenia apetytu i zaburzenia żołądkowo-jelitowe,
- złe samopoczucie
- dezorientacja,
- senność,
- ból głowy
Powróciłam z Kaszub, ale czuję się jakbym podróżowała daleko. Na wschód. Bo na wschód podobno jest gorzej.
Taki pourlopowy stan naprawdę jest dokładnie tym samym, co jet lag spowodowany zmianą czasu. Bo u mnie, moi drodzy czas również się zmienił. O 6.30 dzwoni budzik. Przez całe wakacje budzik dzwonił sporadycznie, albo wcale.
Nawet muszę się Wam przyznać, że kiedyś mój syn umówił się z kolegą na 11, nastawiłam budzik na 10, by syn się nie spóźnił. Gdy się chodzi spać o 3 w nocy, to ten zegar biologiczny się bardzo przesuwa. Przecież ja się czuję tak, jakbym wróciła ze strefy czasowej przesuniętej o 4 godziny? To dokładnie tak, jakbym była na Barbadosie, albo na Wyspach Dziewiczych.
Moi drodzy, czy gdybyście wrócili z Wysp Dziewiczych, nie bylibyście zmęczeni? Albo z Brazylii, czy innej Gwadelupy? Z pewnością byście padali ze zmęczenia!
Poszlibyście po prostu spać, wzdychając, że macie jet lag.
Ja też mam jet lag. Kaszubski. Mój własny prywatny kaszubski jet lag. Popatrzcie na rysunek obok. Przecież godzina, o której wstaję teraz, była w wakacje środkiem nocy!
Cóż robić? Jak żyć? Jak spać i jak nie spać? Jak się przełączyć z trybu „wakacje” na tryb „szkoła”? PSTRYK!
Naprawdę rozkręcam się dopiero po jedenastej, kiedy to w wakacje budziłam się do życia.
Rano nie mogę zrobić nic. A co radzą specjaliści?
Poszperałam w necie i wiem tyle, że trzeba to przetrwać. Że po kilku dniach organizm sam powinien się dostosować do zmian. Tylko tak sobie myślę, że trzeba być konsekwentnym i nie fundować już rewolucji naszemu organizmowi. Obawiam się, że znaczy to, iż w weekend powinniśmy również iść spać o 23, a wstać o 6 rano. Bo inaczej nasz organizm stwierdzi, że znowu podróżujemy i w poniedziałek będziemy mieli kolejny kryzys. Na razie zapisałam się do grupy na Facebooku Ranne Ptaki i zamierzam słowa wprowadzać w czyn. Pierwszy tydzień będzie ciężki, ale podejmę wyzwanie.
PLAN:
- Chodzić spać przed 24
- Nie ucinać sobie drzemek porannych, popołudniowych i wieczornych
- Wstawać od razu, gdy zadzwoni budzik (a nie ustawiać sobie milion drzemek)
Nie wyczerpałam tematu. Dużo czytam o tym, bo czuję, że usystematyzowanie mojego snu pomogłoby mi bardzo w życiu. Zarówno tym zawodowym, jak i rodzinnym. Obiecuję, że się z Wami podzielę tą wiedzą, jak również pokażę książki, które pomogły mi tę wiedzę zgłębić, a jest ich całkiem sporo!
I pamiętajcie. Nie czytajcie do trzeciej w nocy. Bo potem mogą być te same objawy:) Ale jak wiemy, czasem w książkach zagina się czasoprzestrzeń i tam zupełnie inaczej płynie czas. Gdy za długo będziecie czytać, to jet lag książkowy murowany:)